Zaczyna się od ujęcia Loren strzelającego z okna do listonosza. Dlaczego? Bo jest znudzona! ...Na tym poziomie jest cały film. Najpierw Loren stwierdzi, że w promieniu 50 km nie ma porządnego chłopa. Wsiądzie na konia i wpadnie pod samochód, nic jej się nie stanie, ale zauważy, że kierowała wyjątkowa ciamajda, więc postanowi go poderwać (chyba, chłop boi się dekoltów więc nie liczcie na fajne sceny). Jakie to prawdziwe.
Następnego dnia, kiedy to jednak nie udało się jej niczego dokonać, więc uciekła, zakochując się w nim po drodze w jakiś sposób. Potem będą komplikacje w postaci "ja musieć wyjść za X bo mnie mama prosi" ale kogo to obchodzi. Martwe dialogi, żałosna Loren, słabość wyzierająca z każdego elementu filmu. Co za syf.
3/10.
Ot, po prostu anglosasi zabrali się za skopiowanie głupiutkiego austriackiego nurtu "Heimat" :-).
faktycznie przerost formy nad treścią. dobrze jednak, że z Sophią Loren i Johnem Gavinem w rolach głównych - przynajmniej mój zmysł estetyczny czuje się zaspokojony ;)
Bez przesady. Moze i film ma parę głupawych scen, a Loren próbuje nieudolnie uwodzić widza/bohaterow, ale nie zasługuje na ocenę 3. Widziałem gorsze, bardziej przewidywalne gnioty z tamtego okresu.
Tutaj mamy piękne kostiumy, wnętrza, a i obsada nie jest najgorsza, sam Gavin wypada przy Loren dość sztucznie. Zarzut o "martwych dialogach" jest zaś w ogole nietrafiony-mamy tu wiele mniej lub bardziej zabawnych kłótni i ciekawych sentencji, np o mężczyźnie jako o "szlachetnemu zwierzęciu, którego się nie rani, tylko zabija" albo o "kłamaniu z podniesioną głową" (autorstwa matki Olympii).
Nieco teatralnie, czasem musicalowo, dramatycznie, ale lekko i nieskomplikowanie. Da się oglądać.
6,5/10