Sophia Loren

Sofia Villani Scicolone

8,3
4 116 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Sophia Loren

One mi sie kompletnie myla, sa tak do siebie podobne. Roznia sie jednak tym, ze jedna
miala jednego meza przez cale zycie a druga osmiu.

sylwiax

hahahha a to dobre z tymi mężami,jedna z nich(Sophia)kojarzy mi się z moją kuzynką:)

Sol1987

Mniam, mniam ..

sylwiax

Nie rozumiem, jak mogą się mylić. Nie są podobne.

Piramidoglowy

Nie widzę w nich żadnego podobieństwa! Zośka jest Włoszką a Elizabeth Angielką. Mają dwie zupełnie inny typ urody! Jean Collins może troszkę przypominac Taylor, ale Loren? Chociaż napisz co mają takiego podobnego w sobie?

Claude_Claude

Łączy je tylko pokaźnych rozmiarów biust.

madz20

bystre oko! :D

użytkownik usunięty
Claude_Claude

Zgodzę się z Tobą. Włoskie filmy są świetne, współczesme również, np. Sissi czy Rebeka. Co do Elizabeth, to nie wstydź się, to nic strasznego. Ok, nie lubię jej, ale nie mogę Cię zniechęcać. Obejrzyj z nią ''Miejsce pod słońcem'' i ''Olbrzyma''. Jeśli mogę coś dodać, to nie zaczynaj od ''Kleopatry'', bo ten film niejednoznacznie przedstawia jej talent i urodę. Ale dwa powyższe to kwintesencja jej uroku lat 50.

sylwiax

???!!! Mylą się? To kompletnie różne typy urody i figury. Nie są ani trochę do siebie podobne. No i Loren sto razy piękniejsza, ale to już tylko moje skromne zdanie.

sylwiax

proszę wyjaśnij w czym są do siebie tak podobne. bo albo mam problemy ze wzrokiem, albo inaczej definiuję słowo "podobny"...

sylwiax

Ten temat to jakiś żart. Jeszcze zrozumiem podobieństwo między Elizabeth Taylor a Vivien Leigh, ale nie Sophią Loren!

użytkownik usunięty
bardotek69

No nie, ja nie rozumiem podobieństwa między nimi ! Wybieram moją ukochaną Viv. Paradoksalnie, te same włosy, jasne oczy, grube brwi. Ale dla mnie Leigh zawsze będzie zalotnie uśmiechnięta, zielonooką Scarlett O'Hara, więc nie umiem porównać.

użytkownik usunięty
sylwiax

Jeśli już coś je łączy (poza takimi oczywistymi oczywistościami, jak płeć czy profesja), to głębsza znajomość z Richardem Burtonem. Sam aktor powiedział kiedyś, że (parafrazuję teraz) "na planie całuje się z Sophią Loren, a poza nim Elizabeth Taylor. Nieźle jak na syna walijskiego górnika".

Oboje aktorki zaistniały w Hollywood. Zarówno Loren jak i Taylor nie schodziły z okładek w Ameryce, grały w amerykańskich produkcjach wraz z największymi amantami kina. Rocznikowo, jest niewielka różnica pomiędzy nimi. Trzeba jednak zaznaczyć, że posiadały niesamowitą urodę i talent. Trudno mi pisać o Taylor, nigdy nie zainteresowałam się filmografią (wstyd), mam zamiar nadrobić zaległości. Poznałam twórczość Loren i naprawdę zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czym mogą być podobne? Sławą i ilościami filmów.

Claude_Claude

Nie zgodzę się. Sophia, owszem, wyjechała do Hollywood, lecz nie odniosła tam sukcesu. Jedynie 3 filmy ("Dom na łodzi", "Zaczęło się w Neapolu" i "Upadek Cesarstwa Rzymskiego"), w których zagrała, nie okazały się kasowymi niewypałami. Sama mówiła, że czuła się tam trochę jak intruz i ciężko było jej dostać jakąś dobrą rolę. W zaistniałych okolicznościach, postanowiła wrócić do rodzimej Italii. Jak się okazało, dobrze zrobiła, gdyż dzięki temu na dobre rozpoczęła się jej współpraca z Vittorio De Sicą i (paradoksalnie) zrobiła międzynarodową karierę.

magmos

Widzisz, może właśnie dlatego kojarzę Sophię też z Hollywood..również uważam, że jej włoskie filmy są fenomenalne. Nie rozumiem dlaczego stare hollywoodzkie kino jest tak bardzo oblegane. Oczywiście klasyki kina są świetne, ale to wlaśnie to kina włoskiego chętniej powracam.

Claude_Claude

Zawsze uważałam, że Amerykanie są (zbyt) przywiązani do swojej "sztuczności" - mają własną, solidnie wypracowaną i wystudiowaną technikę, całkowicie pozbawioną spontaniczności. Filmy kręcone w Hollywood w latach 50. czy 60. sprawiają wręcz wrażenie, jakby powstawały na desce kreślarskiej. Kino włoskie czy francuskie, z tamtego okresu (gdy neorealizm poszedł w odstawkę, commedia all'Italiana okazała się być lekiem na całe zło, kino autorskie przeżywało zaś swój renesans, a we Francji do głosu doszli "nowofalowcy"), w niczym nie przypomina amerykańskiego - te obrazy raczej "dzieją się" na oczach widzów, sprawiają wrażenie jednej, wielkiej przygody ;-)

magmos

Owa "sztuczność" pewnie bierze się z ich narodowej cnoty - purytanizmu i klasycznego rozumowania sztuki - z trudem łączą atuty dramatu i komedii - albo prawią doniosłe komunały albo się zaśmiewają. Już sama nazwa Fabryka Snów mówi wszystko - cóż z tego, że sen skoro wystudiowany, wtórny i wykonywany z pewnym automatyzmem. Jeśli zdarzyli się w Hollywood twórcy idący własną drogą to przeważnie byli Europejczykami (Kazan czy Wilder) lub wzorce czerpali z Europy (Penn, Cassavetes, Schatzberg). Inna sprawa, że w latach 70-tych amerykańskie kino nabrało rozpędu i pozostawiło w tyle Europę (w tym sensie, że w Europie dobrze wiodło się już okrzepniętym twórcom - praktycznie żaden konstruktywny ruch wtedy nie działał, nie objawiły się wybitne osobowości w takiej skali jak w latach 40,50 i 60-tych).

madz20

"Już sama nazwa Fabryka Snów mówi wszystko - cóż z tego, że sen skoro wystudiowany, wtórny i wykonywany z pewnym automatyzmem."

Nie wiem czy ktoś zdołał ująć to lepiej... :)

"(...) w latach 70-tych amerykańskie kino nabrało rozpędu i pozostawiło w tyle Europę"

I tu się zgodzę. W latach 70., w USA doszło do głosu pierwsze pokolenie reżyserów, którzy ukończyli szkoły filmowe, np.: De Palma, Scorsese, Spielberg, Schrader czy Lucas. Twórcy ci mieli więc bardziej intelektualne podejście - w przeciwieństwie do swoich poprzedników poznali historię kina, a zdobyta wiedza pomogła im w zrozumieniu aktualnej sytuacji i wypracowaniu własnej wizji. Podobnie, jak "nowofalowcy" (btw, Godard był częstym gościem na amerykańskich wydziałach filmowych) postanowili zrobić rewolucję - rozwalić legendy, pod którym ciężarem ginęło amerykańskie kino i ów kino odnowić.

magmos

Z pewnością jest jak piszesz, dodałabym jeszcze, że w tamtych czasach amerykańscy twórcy zaczęli widzieć człowieka takim jakim jest - słabym, obolałych z problemami i radościami życia codziennego, zaprzestali snuć wizji o bohaterach zbiorowych i o modelowym obywatelu Ameryki, z którego widzowie winni brać przykład... Przyszło orzeźwienie i szybko się ulotniło, bo dzisiejszy poziom kina amerykańskiego jest żenujący.

użytkownik usunięty
sylwiax

Podobne? Chyba nie z urody? Elizabeth była piękna, natomiast Loren...no nie określiłabym ją tym mianem. Z włoskich aktorek dużo ładniejsza była np.Claudia Cardinale.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones